Ewa była katoliczką albo tylko tak jej się zdawało. Na msze św. chodziła z rzadka, nie spowiadała się i nie przyjmowała komunii św. Wtedy jeszcze nie wiedziała ile traci… nie znała radości, spokoju ducha, a niekiedy i słodyczy płynącej z bliskości Pana Boga.
To co się wydarzyło, świadczy o tym, że bardzo jej tego było brak.
Od paru lat w Wigilię Bożego Narodzenia wybierała się na prywatną pielgrzymkę do figury Matki Boskiej. Tak ją nazywała w myśli, chociaż droga nie była daleka, bo zabierała jej zaledwie półtorej godziny w obie strony.
Tamtej Wigilii szybko uporała się z przygotowaniami do uroczystej kolacji. Koło południa była już wolna. Kiedy zakładała kożuszek, uświadomiła sobie, ile grzechów ją obciąża i zaczęła pochlipywać. Wyciągnęła chusteczkę i wtedy pierwszy raz tego popołudnia poczuła mocny zapach fiołków.
Nie zwróciła na to uwagi, bo w tamtej chwili nie to było dla niej najważniejsze.
Brnęła po kolana w śniegu, wspinała się pod niewysoką górę.
Co chwilę wyciągała chusteczkę, bo musiała otrzeć łzy, które same płynęły.
Wreszcie dotarła na miejsce.
Posąg Matki Boskiej umieszczony na wysokiej górze, doskonale był widoczny z miejsca, gdzie stała. Była tylko ona i Matka Boska. Wkoło zielone sosny, białe, wapienne skały, śnieg. W takiej scenerii modlitwa niejako płynęła sama. Skruszona modliła się gorąco, a łzy płynęły obficie.
Kolacja a potem Święta Bożego Narodzenia zajmowały jej uwagę przez najbliższe dwa dni. Kiedy wszystko wróciło na swoje miejsce, Ewa uświadomiła sobie, że cały czas podczas drogi, a najbardziej kiedy stała pod figurą Matki Boskiej, towarzyszył jej zapach fiołków…
– Może chusteczki były perfumowane – pomyślała. Dobrze, że ich nie wyrzuciłam z kieszeni.
Pobiegła do przedpokoju, wyjęła je i powąchała.
Nie, nie miały żadnego zapachu!
Jeśli podobał ci się ten tekst zapraszam Cię do odwiedzenia kategorii warto wierzyć klikalny link, w którym znajdziesz inne teksty w podobnym stylu.
Sprawdź również inną moją historię
Bardzo ladne, Elzuniu, 🙂
Rysunek tez sliczny ❣️