Tulipany na Wawelu

Mieszkam już tyle lat w Krakowie i dziwię się, że coraz bardziej kocham to miasto. Myślę, że nigdy mi nie spowszednieje. A kiedy idę na Wawel, jestem w siódmym niebie.
Lubię spacerować zwłaszcza po dziedzińcu, rozpościerającym się zaraz koło Katedry Wawelskiej.
Jego większą część zajmuje ogromny trawnik, nad którym wczesną wiosną pojawiają się chmury białych i różowych kwitnących magnolii.
Trawnik z dwóch stron otaczają długie rabaty kwiatowe. Umiejętnie skomponowane i świetnie pielęgnowane wzbudzają powszechny zachwyt. Również i mój, a na roślinach to ja się znam.

Jak by nie było Wawel to wizytówka Polski. Tu wszystko powinno być piękne.

Na rabatach najwięcej miejsca zajmują byliny, czyli rośliny wieloletnie. Pomiędzy nie dosadzane są rośliny jednoroczne kwitnące bez przerwy przez cały sezon.
Najpiękniej jednak rabata ta wygląda wczesną wiosną. Wtedy zakwitają posadzone grupkami narcyze, oszałamiająco pachnące hiacynty i tulipany.
Ach, te tulipany…

Czytaj dalej

Świt w ogrodzie

Wstaje dzień. Drzewa, krzewy i kwiaty pokryte srebrzystą rosą stają się coraz bardziej widoczne.

Po niebie snują się chmurki różowo-niebieskie. Cisza, spokój. To tylko pozory.
Kiedy rośliny po nocy budzą się do życia, przeciągają się rozkosznie, otwierają oczy i zaczynają się rozmowy:
– Jaki piękny dzień, rosa dzisiaj jest wyjątkowo smaczna.
– Dobrze, że Elka nas wczoraj podlała, bo chyba będzie spiekota.
– Czujecie ten słodki zapach wawrzynków? Niesie się po całym ogrodzie. Można się w nim zatracić!
Niestety, nie wszystkie głosy są zadowolone.
– Ale ty stary, pięknie zakwitłeś. Masz takie ogromne złociste kwiaty. Rozjaśniają cały ogród.
-Wypraszam sobie. Nie pamiętam, żebyśmy przeszli na ty. Jestem rzadkością. Nazywam się Miłek wiosenny. Więcej szacunku.
– Ta bezczelna mysz uwiła sobie gniazdo w moich korzeniach, a teraz chodzi wokół mnie taka spokojna  i udaje, że wszystko jest w porządku.
– Czy ta Elka jest mądra? Posadziła cię tak blisko mnie. Przecież ty urosłeś pół metra przez noc. Nie dosyć że ograbiasz mnie z jedzenia i wody, to za chwilę zasłonisz mi słońce i przestanę rosnąć.

Czytaj dalej

Zwierzenia niepokalanka

Drzewo z którego spadają serca

Już trzy lata zapuszczam korzenie w ogrodzie Elżbiety. Rosnę w najcieplejszym miejscu, bo gospodyni dba o mnie i dobrze wie co lubię. Posadziła mnie przed domem i zawsze kiedy przechodzi omiata mnie wzrokiem i uśmiecha się. Wiem, że to do mnie.

Podobno moi kuzyni w Polsce nie osiągają znacznych rozmiarów i nie wydają nasion.
Ale nie ja! Mam już dwa metry wysokości i rok w rok staram się owocować. To dla niej. Nie jest już młoda, a ja chcę, żebyśmy mogli jak najdłużej cieszyć się swoją obecnością.

Chociaż wolę spokój, ciszę i kontemplację sprawia mi przyjemność sposób, w jaki Ela mnie przedstawia:
– To moja najukochańsza roślina: niepokalanek, inaczej Pieprz mnisi. Moja miłość od pierwszego wejrzenia. Popatrz, jaki jest piękny! A jaki zapach! Słodki, świeży, delikatnie ziołowy. Jego nasiona
mają niesamowite właściwości. Podobno mnisi w średniowieczu właśnie dzięki nim zdołali przetrwać okresy głodu. Jest też przyjacielem wszystkich kobiet, bo nie tylko poprawia stan zdrowia, ale i urodę.
Znany jest od zawsze! Ponoć bogini Hera urodziła się pod niepokalankiem, a z czasem obwołano go rośliną świętą.

Po tych słowach z miłością mnie dotyka, głaszcze.
To samo robią zaproszeni goście, a ja takich poufałości nie lubię! Co innego Ela, ale taki pierwszy lepszy… Zdarza się, że któryś z nich oberwie liść, rozciera w palcach i wącha. Ciekawe, czy byłby zadowolony, gdyby ktoś wyrywał mu włosy z głowy.

Niestety te wszystkie zachwyty słyszą dwie zazdrośnice. Hortensje bukietowe. Rosną tu od lat i są doprawdy ogromne.

Często komentują:

Żurawka

Pani Jadzia to prawdziwa dama. Zawsze, ale to zawsze zadbana, schludnie ubrana, stosownie do okoliczności.
 Ona jest taka że chce się ja pogłaskać  określa ją moja córka.
Może to z powodu moherowych sweterków, które pani Jadzia nosi z upodobaniem?
W jej domu panuje niezwykły porządek i oczywiście czystość. Królują pastelowe kolory. Widać zamiłowanie do sztuki, bo na ścianach zawieszonych jest sporo obrazów i kilimów.
Najbardziej godne podziwu są szerokie schody wewnątrz domu wyłożone tureckimi dywanami.

Jak w domu tak i w ogrodzie. Nieduży, ale urządzony z ogromnym smakiem. Uprawiany od niepamiętnych czasów – prawdziwe dzieło sztuki.

Zawsze wydawało mi się, że pani Jadzia doskonale zna wymagania roślin. Wie, że rośliny to żywe, mądre istoty i nie wolno im dokuczać. Po posadzeniu trzeba dać im święty spokój. Zbyt wiele troski też nie jest wskazane. Pewne jest też że lawendy nie posadzi w cieniu, a funkii na słońcu. Wszystkie rośliny są cudownie ułożone wokół, zawsze przyciętego, trawnika i czule pielęgnowane.

U pani Jadzi zawsze coś kwitnie, bo pomiędzy kępy bylin  dosadza rośliny jednoroczne. Muszą rosnąć tam, gdzie chce pani Jadzia. Żadnej samowolki, żadnych samosiejek, żadnego przypadku.

Jednak okazuje się że nawet taki mój niedościgniony wzór, jak pani Jadzia, może czegoś nie wiedzieć. Podczas ostatniego spotkania zaskoczyła mnie

 

 

Poranne plany

Godzina 5. Za oknem słońce.
Wspaniałe samopoczucie. W łóżku nie poleżę nawet chwili dłużej.
Nic, zupełnie nic mi nie dolega.
Cudownie jest o świcie.
To jawa, nie sen.
I tyle energii w ciele.
Zaraz biegnę do ogrodu. Obejrzę nowo rozkwitłe kwiaty.
Zaplanuję cały dzień: to dzielimy, to sadzimy na nowe miejsce, a to do doniczek.
Cieszyć się.
Podziwiać.
Dziękować Bogu za te wszystkie wspaniałości.
Ogrodowy Anioł Rezydent też jak zawsze na stanowisku.
Zaczynamy!!!

 

 

 

 

 

Czytaj dalej

Tulipany na Wawelu

Mieszkam już tyle lat w Krakowie i dziwię się, że coraz bardziej kocham to miasto. Myślę, że nigdy mi nie spowszednieje. A kiedy idę na Wawel, jestem w siódmym niebie.
Lubię spacerować zwłaszcza po dziedzińcu, rozpościerającym się zaraz koło Katedry Wawelskiej.
Jego większą część zajmuje ogromny trawnik, nad którym wczesną wiosną pojawiają się chmury białych i różowych kwitnących magnolii.
Trawnik z dwóch stron otaczają długie rabaty kwiatowe. Umiejętnie skomponowane i świetnie pielęgnowane wzbudzają powszechny zachwyt. Również i mój, a na roślinach to ja się znam.

Jak by nie było Wawel to wizytówka Polski. Tu wszystko powinno być piękne.

Na rabatach najwięcej miejsca zajmują byliny, czyli rośliny wieloletnie. Pomiędzy nie dosadzane są rośliny jednoroczne kwitnące bez przerwy przez cały sezon.
Najpiękniej jednak rabata ta wygląda wczesną wiosną. Wtedy zakwitają posadzone grupkami narcyze, oszałamiająco pachnące hiacynty i tulipany.
Ach, te tulipany…

Czytaj dalej

Prośba

Jest dopiero połowa lutego, a ja nie mogę spokojnie spać pod śniegiem i drżę ze strachu, kiedy uświadomię sobie, co mnie za chwilę czeka.
Do naszej doliny zaczną ściągać tłumy turystów i to w takiej ilości, że żaden z nich chociażby chciał się wywrócić nie da rady, bo natrafi na sąsiada.

Przyjeżdżają, aby podziwiać całe łany moich liliowych rodaków, z woli dobrego Pana Boga zasiedlających zbocza gór wokół doliny. Wiadomo że wtedy, gdy osiągamy swoje największe piękno, w czasie kwitnienia. Wtedy wypuszczamy z ziemi jasnofioletowe kielichy z pomarańczowymi pylnikami. Ach, cóż to jest za widok!
Bajkowy albo rajski, jak kto woli.
Z dala od szlaków moi krewniacy przynajmniej mają cicho i są bezpieczni.
Ja niestety mieszkam blisko schroniska, gdzie na okrągło jest mnóstwo ludzi. Takich jak ja nieszczęśników ma chronić wstążka zawieszona pomiędzy patykami oznaczająca teren, gdzie ludzie nie powinni wchodzić.

Rok temu spotkało nas nieszczęście.

Czytaj dalej

Szczęśliwy człowiek

Zastanawiałam się ostatnio nad tym, w jaki sposób ludzie poprawiają sobie nastrój. Zapytani o to znajomi odpowiadali standardowo: idę do kina, do teatru, na tańce, czytam książkę. Nieco oryginalniej wypadła pani Irenka:  Pozrzędzę sobie i od razu mi lepiej.
Najlepszy był jednak mój wieloletni kolega Adaś: Ja zawsze mam dobry humor.

W pierwszej chwili spojrzałam na niego zdziwiona, ale już za moment dotarło do mnie, że to prawda.
Adaś wygląda znakomicie. Jest szczupły, opalony i oczywiście uśmiechnięty. Dużo mu zawdzięczam. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie na targu. Sprzedawał roślinki rozłożone na stole. Ubrany był w garnitur. Z kieszonki wystawał mu długopis. Najwyraźniej zawstydzone oczy spuszczone. Typowy intelektualista.
Jeżeli on może sprzedawać na targu, to ja też – pomyślałam.

 

 

Czytaj dalej

Płomienna przemowa Bożenki

Wczesna wiosna była dla moich ogrodowych roślinek niełaskawa. Mieliśmy suszę. Sprawdziły się przepowiednie naczelnego czarnowidza kraju. Pojawiły się apele, aby oszczędzać wodę. W związku z tym zamiast włączać automatyczne podlewanie, godzinami rozdrażniona stałam z wężem w ręku.

Uratował mnie telefon od kuzynki Bożenki, która uraczyła mnie płomienną przemową:
– Sprawa wygląda tak. Nieźle się podszkoliłam w tym roku w czasie odosobnienia. Oglądałam filmiki na YouTube. Wybierałam je, żeby nie oglądać byle czego. Słuchaj, mnie tak samo jak ciebie wkurza ta susza, ale przecież nie jesteśmy bezsilne. Każdy, każdy człowiek  ma zdolność kreowania rzeczywistości. Dobrymi, szlachetnymi i pięknymi myślami.
Nie wierz tym, którzy kraczą o katastrofalnej suszy.

Czytaj dalej

Głos

Początek marca tamtego roku miał typową jak na tę porę pogodę. Temperatura niewiele ponad zero stopni, niekiedy śnieg, a na dodatek porywisty wiatr.
Właśnie wtedy, pełna zapału, Maria rozpoczynała pracę w ogrodzie. Miała wykopywać rośliny z gruntu, dzielić i sadzić do doniczek. Najpierw poszła do szklarenki, która była jej niezbędnie potrzebna. Okazało się, że przedstawia sobą gorzej niż opłakany widok. Brakowało wielu szyb i wiatr przewiewał ją na wylot.
Jak tu zacząć sezon? Miała wprawdzie męża, ale już mu się znudziło realizowanie jej, nieraz dzikich, ogrodowych pomysłów. Sytuacja finansowa była nieciekawa, a tu dwoje dzieci… Co tu począć? Przysiadła na ogrodowej skrzynce i pogrążyła się w rozmyślaniach. Zaczęła pochlipywać aż w końcu zaniosła się rozpaczliwym płaczem.

Płakała w najlepsze, gdy nagle usłyszała w swojej głowie głos: Wyobraź sobie, że jesteś wdową, masz dwoje dzieci i musisz je utrzymać.
Od razu oprzytomniała. Uspokoiła się. Starymi dyktami pozatykała dziury i zabrała się do pracy.

Działo się to wiele lat temu.

 

Czytaj dalej

Lilia królewska

Wydaje mi się, że mieszkam w najpiękniejszym miejscu na ziemi. To duży ogród. Pośrodku króluje soczyście zielony trawnik, okolony rozmaitymi krzewami. Następny rząd to drzewa: brzozy, sosny, derenie. Nie wszystkie potrafię nazwać. Pomiędzy krzewami moja Ogrodniczka posadziła grupy kwiatów. W ogrodzie cały rok coś się dzieje: rośliny kwitną, przekwitają, potem wydają owoce i nasiona. Niektóre zamierają na zimę, aby znów obudzić się wczesną wiosną . Zupełnie tak jak ja.

Rosnę w grupce kwiatów. Ogrodniczka przyłożyła się, aby zapewnić mi jak najlepsze warunki. Pode mną warstwa gruzu po to, aby nadmiar wody mógł swobodnie odpływać. Słyszałam, że w niektórych ogrodach kwiaty ścinane są na bukiety. Dla mnie to niepojęte. Jak ludzie mogą podziwiać martwe istoty? Wiem, że kiedy ogrodnik idzie z nożem lub sekatorem w ręce całe moje koleżeństwo drży ze strachu. Nieraz rzeczywiście trzeba przyciąć jakieś gałązki lub przekwitnięte pędy, ale żeby wycinać kwiaty w pełni rozkwitu? Całe szczęście, że u nas to się nie zdarza, a ja nie narzekam na brak troski, wręcz przeciwnie.

Czytaj dalej

Łodyżka konwalii

To był piękny majowy czas. Pogoda słoneczna, ciepła, przyjazna. Najważniejsze jednak dla niej było to, że jednocześnie kwitły i bzy, i konwalie. Kochała wszystkie kwiaty, ale być może te najbardziej i dlatego wybrała się do ogrodu botanicznego.
Lekko frunęła po alejkach, ciesząc się wiosennymi świeżymi zapachami. Kiedy dopadła do krzewów bzu, przyciągała całe kiście do twarzy i wąchała, wąchała, przymykając oczy z rozkoszy. Napełniała się tym zapachem na cały rok.

Zbliżało się południe. Upał się nasilał i pewnie z tego powodu ogród opustoszał. Ruszyła do wyjścia, wybierając ocienione alejki.
Po obu stronach jednej z nich rozpościerały się łany konwalii. Soczyście zielone liście  wyrastały jedne koło drugich, a między nimi masa łodyżek z białymi dzwoneczkami. Było tak gorąco, że nie miała siły, aby pochylić się i wąchać.
W tej chwili nie znała piękniejszego zapachu i dlatego pomyślała:
-Jak dobrze byłoby mieć je w ręce… Może by narwać. Nikogo nie ma w pobliżu…
Zaraz jednak pojawiła się następna myśl:
-Nie, przecież gdzie tylko mogę bronię przyrody.
Tak też zrobiła czyli nie zrobiła.

Czytaj dalej

 

Barwy i zapachy

Kwiatkami zaraziłam się od sąsiada, ogrodnika i kolekcjonera. Właśnie u niego zobaczyłam po raz pierwszy przeróżne odmiany delikatnych irysów amerykańskich podobnych do ogromnych motyli o kwiatach fryzowanych, karbowanych i na dodatek z kontrastowymi bródkami.
Nie miałam śmiałości stale nachodzić go w ogrodzie, więc o zmierzchu kucałam przy ogrodzeniu i patrzyłam, patrzyłam patrzyłam… A potem śniło mi się, że idę pomiędzy łanami irysów, a one łaszą się do moich rąk…
To było około 35 lat temu i od tego czasu zbieram byliny, czyli kwiaty ogrodowe na wiele lat.
Przez mój ogród przewinęła się ogromna ilość gatunków i odmian. Im bardziej były egzotyczne, tym więcej czasu trzeba było poświęcić na ich oswojenie i rozmnożenie. Często, niestety, bez rezultatu.

Czytaj dalej

Kocham kwiatki

Jeżeli chcesz zobaczyć Boga, spójrz na kwiat. To zdanie usłyszałam niedawno, a może i nie, bo jedno i drugie kocham, odkąd pamiętam.
Patrzymy na kwiaty, jedne kochamy, inne lubimy i rzadko przychodzi nam do głowy, że kwiat, podobnie jak jajko, to sedno życia. Najpierw mamy kwiat a potem nasiona.  W nieopisanym pięknie kwiatu widzę geniusz Pana Boga.
Często kiedy patrzę na te cuda, ogarnia mnie uniesienie i pojawia się myśl, że to nie przypadek je stworzył, że ktoś musi za tym stać.
Jako kilkuletnie dziecko rozpływałam się z zachwytu nad urodą kwiatów w ogrodzie babci. Kucałam przy różowych różach i podziwiałam ich delikatne płatki pokryte kropelkami rosy, które utrzymywały się do południa. Podobnie było z pachnącą maciejką, otwierającą kwiatki dopiero wieczorem i z nasturcją.
Nasturcję odkryłam na nowo parę lat temu i odtąd króluje w moim ogrodzie. Jej kwiaty to  kapturki z długimi ostrogami. Mają żywe, ostre kolory: pomarańczowy, żółty, czerwony. Sieję ją dosłownie wszędzie: przed domem, za domem, koło domu.Uwielbiam jej  kwiatki z ostrogami, obfite tarczowate liście, ale również i zapach i smak, bo niestety nieraz mam dylemat: podziwiać czy zjeść…
Czytaj dalej