Najsilniejszy naturalny antybiotyk

Poniższa recepta przeznaczona jest głównie dla osób które wolą zapobiegać problemom ze zdrowiem niż je leczyć.
Ja sama z natury mam słabe zdrowie i dlatego byłam zmuszona do interesowania się różnymi metodami leczenia.
Jestem pewna, że żaden lekarz nie pomoże, jeżeli człowiek sam nie weźmie swojego zdrowia we własne ręce. Pięknie to ujął chińczyk Zhen Gongfu/ na YT/ od którego jako pierwszego usłyszałam /a poznałam wielu lekarzy/, że my sami jesteśmy dla siebie najlepszymi masażystami i lekarzami. Podświadomie wiedziałam o tym wcześniej, a on utwierdził mnie w tym przekonaniu.

W drodze do zdrowia przeszkadza nam niewiara we własne siły i pospolite lenistwo.
Myślę, że to nie dotyczy moich czytelników i czym prędzej podaję przepis na najlepszy naturalny antybiotyk. Zamieściła go znakomita naturopatka Barbara Kazana w filmiku na YT ,Jak suplementować bor i magnez”
Trzeba przygotować nast. składniki:
1/4szklanki drobno posiekany czosnek
1/4szklanki drobno posiekana cebula
2 łyżki świeżo utartego chrzanu
1/4 szklanki posiekanego imbiru
2 papryczki chili drobno posiekane
2łyżki kurkumy w proszku lub świeżej
Umieszczamy to w słoju i zalewamy 700ml octu jabłkowego, koniecznie ekologicznego. Słoj zamykamy. Mieszanka ma stać w zacienionym miejscu 2 tygodnie. Trzeba ją codziennie mieszać!
Po tym czasie przecedzamy i już jest gotowa. Zażywamy profilaktycznie 1 łyżeczkę rano i wieczorem w kieliszku wody. Leczniczo do 6 łyżeczek na dzień.

Wypróbowałam ją sama i jestem zachwycona. Nie tak dawno wydawało się, że mnie dopadło przeziębienie. To było akurat w sobotę. Całą niedzielę pozostałam w domu i wystarczyło 6 łyżeczek tego cudownego specyfiku! W poniedziałek byłam zdrowa!
Okres wytwarzania lekarstwa jest długi, ale zapewniam, że warto!

Prosta metoda na pozbycie się grypy według ks. Kneippa

Ksiądz Sebastian Kneipp żył w XIX wieku. Jego metody leczenia to zabiegi głównie z zimnej wody. Zalecał również stosowanie ziół i zdrową dietę. W swoich książkach stale powtarzał proste stwierdzenia tak, żeby każdy był w stanie je zrozumieć: Trzeba wydalić zgniłe materie i uregulować krążenie krwi. Służyły temu właśnie zabiegi z wody.
Przy okazji opowiem o moim tacie, który mając 50 lat, przywiózł tę książkę od rodziny z Kanady. Czuł się wtedy dość kiepsko bo stale bolała go głowa, a poza tym był stanowczo za gruby. Tata niezwykle zapalił się do metod księdza Kneippa i wykonywał jego zalecenia dokładnie i z zapałem. Szybko stracił tuszę, za to nabrał dużo energii. Robił też kąpiele oczu w świetliku. Ja wtedy chodziłam do liceum, pamiętam, że rano nie mógł otworzyć oczu tyle ’ świństwa’ z nich wychodziło. Po tych zabiegach nie używał okularów do czytania, a cała rodzina zachwycała się oczami wujka Janka, bo z szaroburych stały się niebieskie jak bławatki. Dożył w niezłej formie 93 lat. Cerę miał jak brzoskwinka.

Nie byłam równie zapalona do dbania o siebie i dlatego chcę powiedzieć tylko o tych metodach, które  sama stosowałam. Wiem, że są skuteczne.

Pierwsza, którą uważam, że wszyscy powinni znać, to omywanie ciała wodą w chorobach typu przeziębienie, katar, grypa.

Chory musi położyć się do łóżka i mocno rozgrzać. Do miski wlewamy wodę i ocet jabłkowy/ 1/4 objętości octu . Zimą woda ma być gorąca, w lecie zimna. Zanurzamy ręcznik w przygotowanym roztworze i odciskamy z nadmiaru wody. Następnie zwilżamy szybko całe ciało chorego lub swoje. Zabieg nie może trwać dłużej jak minutę. Każde miejsce na ciele ma być zwilżone 2 lub 3 razy. Nie omywamy jedynie włosów.
Jeżeli zabiegi robimy zimą  stosujemy ciepłą wodę. Jednak ostatnie omywanie musi być zrobione zimną wodą. Na mokre ciało zakładamy najlepiej szlafrok z lnu. Teraz  nie do dostania, ale może być piżama lub szlafrok ale z naturalnego włókna. Kładziemy się do nagrzanego łóżka, szczelnie okrywamy. Tak leżymy 1 godzinę. Po godzinie zabieg powtarzamy. Możemy to robić 5- 6 razy. Zależy  schorzenia, ale zazwyczaj po drugim, trzecim zwilżaniu występują obfite poty.( ks. Kneipp zwilżania nazywa omywaniami).
Ta część leczenia nie jest przyjemna, bo nieraz poty są bardzo obfite.  Następnego dnia człowiek jest też niezwykle słaby, ale to koniec ujemnych stron tej metody
Kilkanaście lat temu wyleczyłam w ten sposób córkę. Miała koło 40 stopni, to była sobota. Nie chciała tych zabiegów, jednak nie miała wyjścia. Zrobiłam jej 2 omywania, bardzo się pociła i trzeba było użyć dwóch szlafroków. Rano miała temp 36,6 . Jej znajomi byli chorzy przez  3 tygodnie a jako że przebywali razem najprawdopodobniej byli zainfekowani tym samym wirusem.