Zapach fiołków

Ewa była katoliczką albo tylko tak jej się zdawało. Na msze św. chodziła z rzadka, nie spowiadała się i nie przyjmowała komunii św. Wtedy jeszcze nie wiedziała ile traci… nie znała radości, spokoju ducha, a niekiedy i słodyczy płynącej z bliskości Pana Boga.
To co się wydarzyło, świadczy o tym, że bardzo jej tego było brak.

Od paru lat w Wigilię Bożego Narodzenia wybierała się na prywatną pielgrzymkę do figury Matki Boskiej. Tak ją nazywała w myśli, chociaż droga nie była daleka, bo zabierała jej zaledwie półtorej godziny w obie strony.

Tamtej Wigilii szybko uporała się z przygotowaniami do uroczystej kolacji. Koło południa była już wolna. Kiedy zakładała kożuszek, uświadomiła sobie, ile grzechów ją obciąża i zaczęła pochlipywać. Wyciągnęła chusteczkę i wtedy pierwszy raz tego popołudnia poczuła mocny zapach fiołków.
Nie zwróciła na to uwagi, bo w tamtej chwili nie to było dla niej najważniejsze.
Brnęła po kolana w śniegu, wspinała się pod niewysoką górę.
Co chwilę wyciągała chusteczkę, bo musiała otrzeć łzy, które same płynęły.
Wreszcie dotarła na miejsce.

Czytaj dalej

Białe serduszka

Tylko płot oddziela mnie od sąsiadek – Sióstr Misjonarek. Mam w ogrodzie mnóstwo bylin, czyli kwiatów na wiele lat. Kwitną od wczesnej wiosny do późnej jesieni, a niektóre, jak na przykład ciemierniki, nawet podczas ciepłych okresów zimą. Z ogromną przyjemnością w każdą sobotę daję siostrom bukiet lub bukiety. To zależy od tego, czy mam kwiaty do wyboru.
Siostra Alicja ustawia je pod obrazem Matki Boskiej, a potem przysyła mi zdjęcie z podziękowaniami i zapewnieniem, że pamiętają o mnie w modlitwie.
– Proszę nie dziękować, dla mnie to przyjemność – odpowiadam
– Ale my lubimy dziękować – zapewnia siostra Alicja
Tak więc stanęło na tym, że ja ofiarowuję im kwiaty i nie przeszkadzam dziękować.
W ostatni piątek nad ranem miałam sen. Śniły mi się białe serduszka na niebieskim tle. Kolor niebieski był przepiękny: nie kobalt, nie jasny niebieski , tylko mocny, żywy, świetlisty. Tylko tyle albo aż tyle. Bo razem ze snem przyszły niezapomniane odczucia szczęścia, błogostanu, radości…
Przepełniłam się nimi na cały dzień. Można powiedzieć, że wprawiły mnie w ekstazę. Fruwałam po ogrodzie i opowiadałam komu mogłam o tym, co mi się przyśniło. Ta opowieść nie ominęła również koleżanki Małgosi. Dopiero ona skomentowała mój sen:

Czytaj dalej