Zdenek

Przyjeżdża do Polski z Czech. Sprzedaje na targu staroci przeróżne drobiazgi: talerzyki, kubki, wazony, kasetki. Zdenek – bo tak ma na imię – z wyglądu przypomina bezdomnego: szopa siwiejących włosów, niechlujne ubranie, przykurzone dłonie z długimi pazurami. Jednak widać, że jest lubiany przez targową społeczność.

To była niedziela. Tłumy ludzi przewalały się po alejkach w poszukiwaniu skarbów.
Przed jego stoiskiem przykucnęła kobieta. Niepozorna, niemłoda, przeciętna. Chwyciła kilka kubeczków naraz. I wtedy spojrzał na nią, a jego twarz wyrażała zachwyt.
Trzymała swoje znaleziska. Biło od niej światło, twarz stała się nieziemsko piękna. Zdenek patrzył porażony tą światłością, równie zachwycony jak ona. Nie kubeczkami jednak, ale nią.

Czytaj dalej


Zgarnęła za dużo i jeden z nich wypadł jej z rąk. Upadł na beton i odpadło mu uszko.
– Chcę zapłacić za te dwa kubeczki, które sobie wybrałam i za ten z urwanym uszkiem.
– Za te dwa cztery złote – powiedział.
– Ale ja chcę też zapłacić za ten zepsuty – upierała się.
– Nie, absolutnie nie – w głosie słychać było stanowczość.
Wszystko by jej oddał, a ona nawet nie chciała marnego, zepsutego kubka! Jak mógł jej o tym powiedzieć?
Kobieta nadal co jakiś czas przychodzi na targ. Najpierw biegnie do Zdenka, a on nie daje poznać po sobie, co do niej czuje. Ona kupuje od niego kubeczki, wazoniki a on bez targowania obniża ceny.

Dodaj komentarz

Twój email nie zostanie opublikowany. pola wymagane*