Serduszka

Pamiętam pewien czarowny wieczór w Międzyzdrojach. Schyłek lata, rozbrajające ciepło, a przy boku przystojny mężczyzna. Szliśmy nadbrzeżną promenadą w kierunku mola. Było już całkiem ciemno kiedy nagle znaleźliśmy się w białej chmurze. W powietrzu fruwało mnóstwo białych puszków. Rozmowa była zajmująca, dlatego nie zastanawiałam się co to za puszki. Zresztą chmurka nie była duża, wyszliśmy z niej szybko.
W pokoju okazało się, że jeden z nich przyczepił się do mojej spódnicy. Był maleńki, a w zasadzie były to dwa maciupkie  piórka. Każde lekko wygięte i złączone w jednym punkcie.
Takie kruche, delikatne, ale elastyczne.
Nigdy nie gardzę znalezionymi rzeczami,  nawet niedorzecznymi, jak na przykład jednym kolczykiem z cyrkonią. Traktuję je jak dar niebios.

Tak było i tym razem. Piórka pojechały w wygodnym, wyłożonym watą pudełeczku do mojego domu i stanęły na toaletce. Zauważyłam, że kiedy wygięłam je do dołu tworzyły serce. Zaglądałam do nich niekiedy.  Potem przyzwyczaiłam się i dałam im spokój. Aż tu kiedyś patrzę, a wieczko pudełka się uniosło. Byłam niezwykle zdziwiona, bo znalazłam tam nie jedną parę piórek, ale dużo więcej. Namnażały się szybko. Zastanawiałam się, o co chodzi…
I nagle mnie olśniło!

Czytaj dalej


Stało się takie proste…Te piórka to skrzydełka małych aniołków. Oczami wyobraźni zobaczyłam miejsce ich pobytu. Aniołki  rosły i po prostu  skrzydełka stawały się za małe,  rosły im następne. Inaczej mówiąc liniały. Bezużyteczne  układały w dużym, wiklinowym koszu stojącym w kącie raju. Kiedy się zapełniał zrzucały na ziemię na pocieszenie śmiertelników. I szczęśliwy kto nimi nie pogardził. Niosą ze sobą bezwarunkową miłość, która jeżeli jest akceptowana narasta i narasta…

Musiałam coś zrobić z nadprodukcją z mojego pudełka. Naginałam skrzydełka piórek tworząc z nich serca i obficie zaopatrywałam w nie moje rysunki. Kiedyś pewien kolega komentował moje prace i zakończył:
– No i oczywiście muszą być serduszka.
Miał rację, muszą być. Przecież z całych sił chcę je rozumnie zagospodarować, bo Miłość, którą ze sobą niosą jest najważniejsza na świecie.


Jeśli podobał ci się ten tekst zapraszam Cię do odwiedzenia kategorii inne klikalny link, w którym znajdziesz inne teksty w podobnym stylu.

Zachęcam Cię również do przeczytania, historii Danusi – mojej nauczycielki

 

Tagi: Brak tagów

Jedna odpowiedź

Dodaj komentarz

Twój email nie zostanie opublikowany. pola wymagane*