Wydaje mi się, że mieszkam w najpiękniejszym miejscu na ziemi. To duży ogród. Pośrodku króluje soczyście zielony trawnik, okolony rozmaitymi krzewami. Następny rząd to drzewa: brzozy, sosny, derenie. Nie wszystkie potrafię nazwać. Pomiędzy krzewami moja Ogrodniczka posadziła grupy kwiatów. W ogrodzie cały rok coś się dzieje: rośliny kwitną, przekwitają, potem wydają owoce i nasiona. Niektóre zamierają na zimę, aby znów obudzić się wczesną wiosną . Zupełnie tak jak ja.
Rosnę w grupce kwiatów. Ogrodniczka przyłożyła się, aby zapewnić mi jak najlepsze warunki. Pode mną warstwa gruzu po to, aby nadmiar wody mógł swobodnie odpływać. Słyszałam, że w niektórych ogrodach kwiaty ścinane są na bukiety. Dla mnie to niepojęte. Jak ludzie mogą podziwiać martwe istoty? Wiem, że kiedy ogrodnik idzie z nożem lub sekatorem w ręce całe moje koleżeństwo drży ze strachu. Nieraz rzeczywiście trzeba przyciąć jakieś gałązki lub przekwitnięte pędy, ale żeby wycinać kwiaty w pełni rozkwitu? Całe szczęście, że u nas to się nie zdarza, a ja nie narzekam na brak troski, wręcz przeciwnie.
Trudno mi sobie wyobrazić piękniejsze miejsce. Muszę dodać, że rosnę nad niewielkim oczkiem wodnym. Rozkoszuję się ogrodowymi zapachami, podziwiam motyle, trzmiele, pszczoły, ważki, złote rybki w stawiku. W koronach drzew śpiewają ptaki. Najbardziej lubię poranki, gdy nikogo nie ma w ogrodzie. Słońce dopiero wstaje, a ja kąpię się w rosie. Uwielbiam też lekki deszczyk. Wtedy wszystko jest przymglone i niezwykle romantyczne.
Aby utrzymać jako taki porządek Ogrodniczka musi się sporo napracować. Przycina, nawozi, podlewa, pomiędzy kwiatami spulchnia glebę i wyrywa chwasty. Zawsze jednak znajduje czas, aby mnie odwiedzić. Często duża Ogrodniczka przyprowadza małą. Kucają koło mnie, głaszczą moje listki, podziwiają, mówią czule. Jak ja to lubię!
Dni mijają, ja rosnę. Zaczyna się lato i nastają upały. Widzę już o wiele więcej niż wtedy, gdy dopiero wychodziłam z ziemi. Pewnego dnia pąki na mojej łodydze pękają i rozkwitam. Kwiaty mam ogromne, białe ze złocistym środkiem i brązowymi pylnikami. Podobno oszałamiająco pachnę. I wtedy mamy wyjątkowego gościa. Przychodzi zaprzyjaźniony pan. Czuję, że to autorytet dla mojej Ogrodniczki. Staje koło mnie, a do niej mówi:
– Z pani to czarodziejka! Jak to możliwe, że ta lilia królewska jest dwa razy wyższa od innych ?
Jestem szczęśliwa. I moja Ogrodniczka też.