Lat chyba ze trzydzieści temu moja mama była stałą klientką Rosjan sprzedających na bazarze. W tamtych czasach miała takie hobby. Przynosiła do domu różne drobiazgi, a potem głowiła się, kogo może daną rzeczą uszczęśliwić.
Jednym z nabytków była bawełniana bluzka w poprzeczne szaro-granatowe paski. Może nadawałaby się do obozu pracy, ale nie na ulicę.
Innego zdania była moja rodzina. Siostra użytkowała ją parę lat, a potem moja starsza córka następne parę. Nic dziwnego, że miała chyba więcej dziur niż materiału.
I w takim stanie, przygarnęła ją moja młodsza córka, Krystyna. Niezrażona jej wyglądem, pospinała dziury agrafkami i gotowe!
Była letnia, słoneczna niedziela. Wystrojona w dziurawą bluzkę i dżinsy poszła na spotkanie ze znajomymi na krakowskim Kazimierzu. Jej kreacja najwyraźniej przypadła do gustu jednej z koleżanek, bo krzyknęła na jej widok:
– Ale ta Krysia ma światowy look !
Jeśli podobał ci się ten tekst zapraszam Cię do odwiedzenia kategorii inne klikalny link, w którym znajdziesz inne teksty w podobnym stylu.
Zachęcam Cię również do przeczytania, historii Danusi – mojej nauczycielki
Alez sie ubawilam!!! 😂
Cudny rysunek 😍