Agnieszka nie mogła zasnąć. Wierciła się w łóżku. Przewracała się w raz na lewy bok, raz na prawy.
Jej myśli szalały.
Tyle zagrożeń jest na świecie: katastrofy, trzęsienia ziemi, powodzie. A teraz jeszcze panosząca się zaraza.
Agnieszka nie nazywa zarazy po imieniu, nie chce jej dawać tej satysfakcji. To przez nią na całym świecie zachodzą zmiany i panuje niepokój.
Godziny mijały, na zegarku stojącym koło łóżka była już północ. Nie pomagały mudry ani kubek melisy przed snem. W akcie rozpaczy pomyślała:
– Podobno każdy ma anioła stróża. Jeżeli to prawda, to dlaczego mi nie pomożesz?
I nagle w pokoju coś zapachniało: fiołkami czy różą? Jednocześnie zauważyła obłoczek, który przycupnął na brzegu jej łóżka.
Rozległ się ledwo dosłyszalny głos, może w głowie, a może naprawdę:
– Wreszcie sobie o mnie przypomniałaś. -Stale jestem blisko i chcę ci pomóc. Musisz tylko wyrazić życzenie.
Obłoczek zawirował, zapach się zmienił chyba na konwalie.
Nadal słyszała głos:
– Po co stale rozmyślasz o wszystkich nieszczęściach świata? Czy nie znasz prostej zasady: gdzie kierujesz swoje myśli, na takim świecie żyjesz? Wiadomo, że trzeba się co nieco orientować w tym co się dzieje, ale staraj się być jedynie obserwatorem. Ty sama, tak jak wszyscy ludzie, masz zdolność kreacji i wpływania na losy świata!
Agnieszkę nagle olśniło:
-No tak, jakie to proste: przecież z dobrych myśli wypływają dobre słowa, a z dobrych słów dobre czyny.
Anielska postać stawała się bardziej widoczna. Złota gwiazda na jej czole była coraz jaśniejsza i mocno rozświetlała cały pokój.
Przybysz miał jasne włosy, błękitną suknię przepasaną złocistym pasem, a na ramionach amarantowy płaszcz.
Teraz jedną alabastrową dłoń położył na jej głowie, a w drugą ujął jej palce. Agnieszce sprawiło to ogromną przyjemność, bo emanował spokojem i miłością. Głos miał już wyraźny i taki radosny, kojący.
– Popatrz, nastała wiosna. Kwitną drzewa, fiołki, konwalie, bratki. Trawa jest taka zielona. Kieruj swoje myśli ku zieleni świata i jak najwięcej czasu spędzaj na ich podziwianiu i zachwycie.
– Zgadza się- pomyślała Agnieszka
– Zachwyt to też modlitwa. Najpiękniejsza choć bez słów. Przecież wtedy wyrażam wdzięczność Panu Bogu za wszystkie cuda które widzę wokół.
– A teraz połóż rękę na sercu- powiedział Anioł
Agnieszka skwapliwie wykonała polecenie. Poczuła, że serce biło miarowo i cichutko, a ciało chyba nigdy nie było aż tak odprężone.
– Co czujesz?- zapytał
Nie musiała się długo zastanawiać, odpowiedziała natychmiast ze swojej najgłębszej istoty:
– Liczy się tylko miłość. Jestem przecież stworzona na obraz i podobieństwo Boga który jest miłością.
Zaczęła odczuwać nieopisaną radość i spokój. Słodycz to najlepsze określenie tego stanu.
– Tak- wtórował Anioł. -Już chyba zrozumiałaś, że Pan Bóg chce dla ciebie wszystkiego, co najlepsze. Wszystko, co ci się przydarza, również i sytuacje które uważasz za złe, służą twojemu wzrastaniu. Przyszłaś na ten świat jako nieoszlifowany diament, da Bóg opuścisz go jako brylant. Widzisz już, jak łatwo można osiągnąć spokój wewnętrzny. Wystarczy zawierzyć…
Jego głos oddalał się. Nadal wytrwale tłumaczył, ale myśli Agnieszki się rozpłynęły.
Budzik zadzwonił punktualnie o piątej. Wyskoczyła z łóżka dziwnie wypoczęta i radosna.
– Ale miałam fajny sen- zaśmiała się sama do siebie.
Piękne 😍
Jawa!!! 💝
Dziękuję Jaremko. Gdyby nie Twoje słowa otuchy nie wiem, czy bym nadal pisała
[…] Sprawdź również inną moją historię klikalny link […]