Chyba już mogę się nazywać krakowianką… Wprawdzie nie rodowitą, ale przyjezdną, ale przecież mieszkam tu tyle lat…
Pierwszy raz zwiedzałam Kraków z mamą jako przedszkolak. Oczywiście byłyśmy też na Wawelu gdzie bardzo beczałam, kiedy dowiedziałam się, że nie mogę tam zostać na zawsze.
W Krakowie zamieszkałam na dobre dopiero kiedy zaczęłam studiować. Lokum miałam niezwykłe. Blisko centrum, bo przy ulicy Kapucyńskiej. Było to mieszkanie córki znanej persony na przełomie XIX i XX w: ordynariusza szpitala św Łazarza . Było piękne, rozległe, zapełnione antykami i obrazami przyjaciół domu Jacka Malczewskiego i Józefa Mehoffera. Wprawdzie ściany od lat nie były odświeżane i musiałyśmy palić w piecu, ale mnie atmosfera tego mieszkania bardzo odpowiadała. Taka jakby ze 'Sklepów cynamonowych’ Bruno Schultza.
Tam wszystko było antyczne, z duszą. Czułam się tak jakbym przeniosła się do innej epoki i myślę, że przez pryzmat tego mieszkania patrzyłam i nadal patrzę na Kraków.
W tamtym okresie najbardziej zachwycałam się Rynkiem Głównym, a najpiękniej wyglądał o 4 rano. Często go przemierzałam o tej porze, bo tak wcześnie miałam pociąg do rodziny. Ten spokój, przestrzeń, a często lśnienie po myciu płyty Rynku oczarowały mnie i ciągle tam wracałam.
20 lat temu moja miłość usadowiła się na Wawelu, a konkretnie w Katedrze Wawelskiej gdzie w podziemiach spoczywają szczątki najznamienitszych Polaków. To, że jest to nekropolia nigdy mnie nie przerażało.
Czuję się zaszczycona, ciągle wpadam w zachwyt i nie mogę w to uwierzyć, że dane mi jest przebywać w tym cudownym miejscu na ziemi.
W sercu Polski!!!
Oczami duszy widzę królów w purpurowych płaszczach i złotych koronach modlących się pod Czarnym Krucyfiksem.
Kraków to miasto jak z bajki ze stareńkimi kamieniczkami, wąskimi uliczkami, pomnikami. Ze średniowiecznym największym w Europie rynkiem, przepięknym kościołem Mariackim ze strzelistymi wieżami i hejnałem wygrywanym co godzina, sukiennicami bogato zaopatrzonymi w pamiątki dla turystów, Drogą Królewską ciągnącą się przez całe Stare Miasto i kończącą się na zamku królewskim Wawelu.
To historia i tradycja. To muzea, uczelnie i kościoły mówiące o bogactwie duchowym minionych epok…To miejsce spotkań wielu kultur, dawna siedziba polskich królów i kolebka polskiej kultury.
Dla mnie to jednak przede wszystkim niepowtarzalna atmosfera, którą tworzyli i tworzą artyści, pisarze, muzycy. Czuję jak unosi się w powietrzu i uwielbiam ją chłonąć w czasie samotnych spacerów.
Mój kuzyn z Brazylii mówi, że to najpiękniejsze miasto na świecie. Nie wiem, czy to prawda, ale dla mnie najukochańsze.