Do Danusi

Ach, ta Twoja czarna, kręcona, gęsta czupryna. Gdziekolwiek się znalazłaś, wyróżniała Cię z tłumu.
Kiedy już  poznałyśmy się bliżej, lubiłam w zachwycie zanurzać w niej dłoń.
Nie, nie często, bo nigdy nie byłyśmy ze sobą całkiem blisko. Kiedy zobaczyłam Cię pierwszy raz,  w mojej głowie pojawiła się myśl:
– Chciałabym mieć taką koleżankę.
Życzenie, owszem, spełniło się, ale nie od razu i nie tak jak bym tego chciała.

Po kilku latach po prostu należałam do grupy, którą uczyłaś pisać.
Ty prowadząca, a ja uczennica.
Wtedy zorientowałam się, że całkiem inaczej patrzymy na rzeczywistość, a zwłaszcza na nierzeczywistość. Na zajęciach czytałyśmy swoje teksty na głos. Nigdy nie powiedziałaś mi złego słowa. Spuszczałaś jedynie głowę i unikałaś mojego wzroku. Wtedy wiedziałam, że nie podoba Ci się to, co napisałam.

Zajęcia prowadziłaś znakomicie. Wyszukiwałaś odpowiednie treści, streszczałaś, zestawiałaś i dostawaliśmy takie gotowce. To na pewno kosztowało Cię dużo pracy.

Czytaj dalej

Prośba

Jest dopiero połowa lutego, a ja nie mogę spokojnie spać pod śniegiem i drżę ze strachu, kiedy uświadomię sobie, co mnie za chwilę czeka.
Do naszej doliny zaczną ściągać tłumy turystów i to w takiej ilości, że żaden z nich chociażby chciał się wywrócić nie da rady, bo natrafi na sąsiada.

Przyjeżdżają, aby podziwiać całe łany moich liliowych rodaków, z woli dobrego Pana Boga zasiedlających zbocza gór wokół doliny. Wiadomo że wtedy, gdy osiągamy swoje największe piękno, w czasie kwitnienia. Wtedy wypuszczamy z ziemi jasnofioletowe kielichy z pomarańczowymi pylnikami. Ach, cóż to jest za widok!
Bajkowy albo rajski, jak kto woli.
Z dala od szlaków moi krewniacy przynajmniej mają cicho i są bezpieczni.
Ja niestety mieszkam blisko schroniska, gdzie na okrągło jest mnóstwo ludzi. Takich jak ja nieszczęśników ma chronić wstążka zawieszona pomiędzy patykami oznaczająca teren, gdzie ludzie nie powinni wchodzić.

Rok temu spotkało nas nieszczęście.

Czytaj dalej