Nie umawiałam się z Anką tamtej niedzieli, ale się ucieszyłam z tego spotkania, bo zawsze miałyśmy o czym pogadać. Z przyjemnością zasiadłyśmy na ławeczce koło kościoła, bo chociaż była już połowa listopada, to słońce przygrzewało jak w lecie. Ciepełko rozleniwiało i dobrze, że Anka przejęła inicjatywę. Ona ma ciągle nowe pasje, nieraz po prostu nie nadążam…
Tym razem, z błyskiem w oku, zaczęła opowiadać o starej znajomej, która trafiła do domu opieki:
– Wiesz, cieszę się, że w końcu Tereska tam jest. Teraz nie chodzi z dwoma torbami przewieszonymi przez ramię i wypchanymi co cenniejszymi przedmiotami, nie musi troszczyć się o jedzenie. Ma ciepło, cztery posiłki dziennie, ciepłą wodę do mycia i nie jest sama. Kiedy zapytałam co chce na nowe miejsce zażyczyła sobie kubeczek : – bo będzie mi panią przypominał.
Anka była najwyraźniej podekscytowana i cieszyła się, że będzie jej pomagać.
Potem zeszłyśmy z niewysokiej górki, a tam dopiero czekało na nas coś niezwykłego!
Po prawej stronie dróżki stał słup z niewysoką betonową podmurówką i na tej podmurówce zobaczyłyśmy… kubeczek!
– Dla Tereski! wykrzyknęła Anka
Przeżyłyśmy szok!
Kubeczek był beżowy, niewielki i całkiem nowy! Obie sporo już wiemy o synchroniczności i znakach, które nam daje Opatrzność, ale to było coś więcej!
Stałyśmy się świadkami materializacji!
Obie byłyśmy zszokowane.
Anka kubeczek oczywiście zabrała ze sobą i dała Teresce, która była tak samo zachwycona jak ona.
Jeszcze nie ochłonęłam po tym zdarzeniu, a tu telefon od Anki i jej rozradowany głos:
– Wiesz, pojechałam wczoraj z rodziną na cmentarz to znaczy z córkami, wnuczkami i Rafałem. Miałam przy tym przykazane, żeby nie zapomnieć pilnika do paznokci (potrzebnego do podważenia wieczka na zniczach, które poprzedniego dnia Janek ustawił na grobach, a nie mógł zapalić, bo nie dał rady zdjąć metalowych przykrywek). Wysiadając z tramwaju przypomniałam sobie, że oczywiście zapomniałam o pilniczku i zaczęłam głośno narzekać. Nie trwało to długo, ponieważ Rafał schylił się, a na jego dłoni leżał przed chwilą znaleziony pilniczek z szafirową rączką!
No i co ty na to?
Zaczęłam się zastanawiać, o co chodzi… Jestem pewna, że te znaleziska to znaki od Wyższych Sfer. Jeżeli moje życzenia się materializują to przecież nie wolno mi się o cokolwiek martwić. Gdybym się martwiła to dawałabym dowód, że nie dowierzam Opatrzności…
Te materializacje dały mi wolność!
Bo wolność dla mnie to pozbycie się jakichkolwiek lęków i skupianie się wyłącznie na Bogu i Pięknie!