Ewa to świetlista duszyczka która chwilowo zamieszkała w krakowskich Pychowicach.
Sercem jej domu jest kuchnia. To duże pomieszczenie z wysokimi oknami po bokach których wiszą zasłony w mocnym turkusowym kolorze. Kojarzą mi się z żaglami. Pod tymi żaglami Ewa uwiła słodkie gniazdko dla swojej rodziny: dzieci, męża i dwóch kotów którym wszystko wolno.
W kuchni Ewy stoi podstarzały wielgachny owalny stół a wokoło gromadka krzeseł każde 'z innej parafii’, wiekowa serwantka i w tym samym wieku otomana. U sufitu wisi cacko zrobione przez Ewę: lampa z wyszukanymi na pchlim targu kryształków i części innych starych lamp.
U Ewy jada się na rodowej zastawie na talerzach wymalowanych w dworskie scenki i proszę nie słuchać plotek jakoby i one były z targu staroci.
W innych pokojach również widać rękę Ewy:
stara przecierana szafa, szydełkowe obrusy, patchworkowe narzuty na łóżka, szmaciane dywaniki porozrzucane po całym domu, a w dwóch cudnych łazienkach królują gustownie poustawiane kolorowe drobiazgi.
Nade wszystko jednak uwagę przykuwają obrazy: szkice w samym ołówku i przepyszne różnokolorowe malowidła.To wszystko wyszło spod ręki Ewy.
I chociaż wichry losu rzuciły ją na kasę do Ikei dla mnie jest prawdziwą artystką.
Świetne! Ale nastrój! Jakbym ja tez tam była 😀😍 Dzięki, Elzuniu! Czekamy na następne!!!