Zauważyłam prostą zależność, że im bardziej lubię siebie, tym lista moich „lubię” się wydłuża,
a więc:
a więc:
Lubię świeże wiosenne poranki.
Lubię łagodne mżawki, bo świat jest wtedy romantyczny i nierealny.
Lubię zachody słońca, zwłaszcza nad morzem.
Lubię kaszę jaglaną, kiszoną kapustę i jabłka.
Lubię, kiedy ludzie sami zagadują do mnie na ulicy.
Lubię się uśmiechać do przechodniów; cudzoziemcy odśmiechują się bez problemu, ale Polacy są mocno zdziwieni.
Lubię pielęgnować w pamięci dobre wspomnienia, a zapominać złe.
Lubię analizować sny, szukając w nich przesłania od Wyższych Sfer.
Lubię się modlić, bo przynosi mi to ukojenie i radość.
Lubię myśleć pozytywnie, uważając to za swój obowiązek.
Lubię mówić i myśleć:
tak miało być
nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Lubię kolejne osoby pojawiające się w moim życiu, widząc w nich swoich nauczycieli.
Lubię wszystkich ludzi. Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła powiedzieć, że kocham…