Mieszkanie moich sąsiadek

Moje sąsiadki fascynowały mnie, odkąd zamieszkały za wspólnym płotem. U mnie jest obsadzony każdy centymetr ogrodu, a one przez te parę lat stopniowo pozbywały się większości drzew. Wiedziałam, że drzewa są stare i że trzeba to zrobić, ale wywoływało to we mnie pewien niepokój. Mogę powiedzieć, że mi się to nie podobało. Jednak któregoś dnia skulona przy plewieniu koło ogrodzenia wpatrywałam się w trawnik otaczający ich dom i poczułam ogromny spokój płynący z takiego ogrodu.
Tego samego spodziewałam się po ich domu. I rzeczywiście! Pośród białych ścian wszędzie panuje porządek. Nie ma tam żadnych niepotrzebnych sprzętów, w pokojach czyste firaneczki na czystych oknach. Pachnie świeżością. Proste łóżka, krzesła, szafki przy łóżkach, dużo książek, na ścianach krzyże – wszystko skromne. Nic nadzwyczajnego, ale z pomieszczeń podobnie jak z ogrodu bije spokój.
Czytaj dalej

Barwy i zapachy

Kwiatkami zaraziłam się od sąsiada, ogrodnika i kolekcjonera. Właśnie u niego zobaczyłam po raz pierwszy przeróżne odmiany delikatnych irysów amerykańskich podobnych do ogromnych motyli o kwiatach fryzowanych, karbowanych i na dodatek z kontrastowymi bródkami.
Nie miałam śmiałości stale nachodzić go w ogrodzie, więc o zmierzchu kucałam przy ogrodzeniu i patrzyłam, patrzyłam patrzyłam… A potem śniło mi się, że idę pomiędzy łanami irysów, a one łaszą się do moich rąk…
To było około 35 lat temu i od tego czasu zbieram byliny, czyli kwiaty ogrodowe na wiele lat.
Przez mój ogród przewinęła się ogromna ilość gatunków i odmian. Im bardziej były egzotyczne, tym więcej czasu trzeba było poświęcić na ich oswojenie i rozmnożenie. Często, niestety, bez rezultatu.

Czytaj dalej

Eliksir miłości

Był taki piękny. barczysty, wysoki brunet. i te jego ogromne, szkliste, kasztanowe oczy!!!
Dogadywaliśmy się znakomicie i nie wiadomo kiedy, stało się: zakochałam się. Powiedziałam mu o tym ze dwa razy i wtedy okazało się, że uczuciem zapałałam wyłącznie ja.
Z ogromną ulgą i nadzieją przyjęłam więc wiadomość, że na rynku ukazała się nowość, Eliksir Miłości.
Nie było na co czekać. Kupiłam go i najpierw postanowiłam wypróbować na sobie. Drżącą ręką psiknęłam sobie w nos. Działał natychmiastowo. Och, jak ja wtedy kochałam samą siebie, doceniałam, dowartościowałam. Nie było na świecie osoby tak godnej miłości jak ja sama.
W pełnym błogostanie zaległam na kanapie z pilotem w ręku. Na cały dzień. Sprawy do załatwienia stały się całkiem nieważne. Gorzej było następnego dnia rano, bo okazało się że przegapiłam wcześniej ustalony termin do lekarza.

Czytaj dalej

Kocham kwiatki

Jeżeli chcesz zobaczyć Boga, spójrz na kwiat. To zdanie usłyszałam niedawno, a może i nie, bo jedno i drugie kocham, odkąd pamiętam.
Patrzymy na kwiaty, jedne kochamy, inne lubimy i rzadko przychodzi nam do głowy, że kwiat, podobnie jak jajko, to sedno życia. Najpierw mamy kwiat a potem nasiona.  W nieopisanym pięknie kwiatu widzę geniusz Pana Boga.
Często kiedy patrzę na te cuda, ogarnia mnie uniesienie i pojawia się myśl, że to nie przypadek je stworzył, że ktoś musi za tym stać.
Jako kilkuletnie dziecko rozpływałam się z zachwytu nad urodą kwiatów w ogrodzie babci. Kucałam przy różowych różach i podziwiałam ich delikatne płatki pokryte kropelkami rosy, które utrzymywały się do południa. Podobnie było z pachnącą maciejką, otwierającą kwiatki dopiero wieczorem i z nasturcją.
Nasturcję odkryłam na nowo parę lat temu i odtąd króluje w moim ogrodzie. Jej kwiaty to  kapturki z długimi ostrogami. Mają żywe, ostre kolory: pomarańczowy, żółty, czerwony. Sieję ją dosłownie wszędzie: przed domem, za domem, koło domu.Uwielbiam jej  kwiatki z ostrogami, obfite tarczowate liście, ale również i zapach i smak, bo niestety nieraz mam dylemat: podziwiać czy zjeść…
Czytaj dalej