Mówisz i masz

Nie umawiałam się z Anką tamtej niedzieli, ale się ucieszyłam z tego spotkania, bo zawsze miałyśmy o czym pogadać. Z przyjemnością zasiadłyśmy na ławeczce koło kościoła, bo chociaż była już połowa listopada, to słońce przygrzewało jak w lecie. Ciepełko rozleniwiało i dobrze, że Anka przejęła inicjatywę. Ona ma ciągle nowe pasje, nieraz po prostu nie nadążam…
Tym razem, z błyskiem w oku, zaczęła opowiadać o starej znajomej, która trafiła do domu opieki:
– Wiesz, cieszę się, że w końcu Tereska tam jest. Teraz nie chodzi z dwoma torbami przewieszonymi przez ramię i wypchanymi co cenniejszymi przedmiotami, nie musi troszczyć się o jedzenie. Ma ciepło, cztery posiłki dziennie, ciepłą wodę do mycia i nie jest sama. Kiedy zapytałam co chce na nowe miejsce zażyczyła sobie kubeczek : – bo będzie mi panią przypominał.
Anka była najwyraźniej podekscytowana i cieszyła się, że będzie jej pomagać.
Potem zeszłyśmy z niewysokiej górki, a tam dopiero czekało na nas coś niezwykłego!

Po prawej stronie dróżki stał słup z niewysoką betonową podmurówką i na tej podmurówce zobaczyłyśmy… kubeczek!
– Dla Tereski! wykrzyknęła Anka
Przeżyłyśmy szok!

Czytaj dalej