Oczy Tereski

Tereskę poznała ze dwadzieścia lat temu. Zatrudniała ją w firmie, ale tylko do czasu, kiedy okazało się, że Tereska ma padaczkę. Musiała ją zwolnić, bo bała, się że podczas ataku może się uderzyć i zrobi sobie krzywdę.
Dawno się nie  widziały, aż tu kiedyś telefon i głos Tereski..
– Dziękuję pani za dobre serce, za wszystko co pani dla mnie zrobiła.
– Ale ja nic nie zrobiłam – odpowiedziała.
– Wysłuchiwała mnie pani cierpliwie.
I tak już zostało i nasza bohaterka zaczęła jej pomagać, ale już w bardziej namacalny sposób.
Tereska to kupka nieszczęścia: katowana przez matkę, poniewierana przez męża i teścia, ignorowana przez córkę ponoć alkoholiczkę i narkomankę. Z rodziną nie ma żadnego kontaktu, jest samiuteńka. Kiedy wybiera się do miasta, dźwiga ze sobą parę wypchanych toreb z cenniejszymi rzeczami. Może ma manię prześladowczą? Zastanawiające jest, jak to wszystko może znieść… Okazuje się, że wsparcie otrzymała w kościele.  Chodzi na posiłki dla bezdomnych, kąpie się u oo. Kapucynów i stamtąd dostaje jakieś ubrania. Żyje z nędznej zapomogi z MOPS-u i często nie starcza jej pieniędzy nawet na leki. Jak tu jej nie pomagać?

 

Czytaj dalej

List z przeszłości

Z panem Antonim, dystyngowanym starszym panem i moim sąsiadem, byłam zaprzyjaźniona od dawna. Lubiłam spokój jaki zawsze gościł w naszych kontaktach. Ostatnio jednak przeżyłam przez niego prawdziwe trzęsienie ziemi, kiedy przeczytał mi świeżo otwarty list. Oto on:
Mój Synu Maurycy!
Kiedy będziesz czytał ten list, oczywiste będzie, że opuściłem swoje ciało i przeszedłem do lepszego świata. Nie życzę sobie, żeby ktokolwiek po mnie płakał. Powinniście wtedy cieszyć się, że jestem już szczęśliwy i słowo daję, że płaczków
będę straszył!
Ten list zdeponowałem u notariusza, bo też zaraz się przekonasz, że wiadomości
tu zawarte są nadzwyczajnej wagi.

Nasze życie przebiegało spokojnie i raczej biednie. Nie chciałem uciekać z naszej
ojczyzny, dość szybko zorientowałem się jakie zamiary wobec nas mają komuniści.
W naszej rodowej siedzibie bylibyśmy narażeni na inwigilację, więc zabrałem
najbliższą rodzinę do Krakowa, gdzie w spokoju ukończyłeś nauki. Jestem i zawsze byłem z Ciebie dumny, no może nie do końca? Ta twoja żona z klasy średniej…ale z drugiej strony jej rodzina porządna, bo dziad był organistą w kościele Mariackim, ojciec lekarzem. Na dodatek ta krzyżówka okazała się znakomita, bo dzieci macie wybitnie mądre i inteligentne.

Twoje pochodzenie dla waszego dobra cały czas trzymałem w tajemnicy…
I teraz najważniejsze: nazwisko, którym się posługujemy nie jest prawdziwe, bo zmieniłem jedną literę. Niby tak mało, ale to zapewniło Wam spokój. Bałem się szykan ze strony powojennej władzy, bo chyba słyszałeś, że stryj Mateusz nie chciał się ukrywać i dziesięć lat(!)spędził w więzieniu za to tylko, że był arystokratą.

Drogi Maurycy! To Ty i Tomasz, Twój syn, macie największe prawo do Ordynacji, której de facto nie ma, ale jest pewna tajemnica.

Czytaj dalej

Otóż przed samą II wojną światową ostatni Ordynat zdeponowane olbrzymie skarby w bankach szwajcarskich i w Canadzie.
Z tego co wiem, a zawsze starałem się być na bieżąco, nic nie zostało naruszone.
My, mam tu na myśli naszą rodzinę, zawsze dbaliśmy przede wszystkim o dobro Rzeczypospolitej. Należy tu wspomnieć naszego protoplastę Jana, człowieka szlachetnego i odpowiedzialnego zarządcę. Był fundatorem miasta idealnego o przejrzystej, jednorodnej zabudowie, a dzięki fortyfikacjom gwarantujące bezpieczeństwo. Oferował rzemieślnikom tanie kredyty, sprowadzał kupców, budował huty i cegielnie. Założył też Akademię, którą w całości opłacał. Posiadał również własne wojsko i odnosił sukcesy na polu bitwy. Kiedy umierał, Ordynacja liczyła 149 wsi i 6 miast. Na dodatek jego następcy powiększali majątek przez 350 lat!
Wiadomo, że teraz nie odtworzysz Ordynacji, ale skarby w depozycie są i mogą bardzo pomóc krajowi.
Proponuję Tobie pójść w ślady pra, pradziada…

Od jakiegoś czasu mam możliwość zaglądania do przyszłości i wiem, że przyjdzie na to czas.
Nastąpi to całkiem niedługo, po okresie chaosu, oddzielania ziarna od plew. Potem sytuacja w Rzeczypospolitej się uspokoi i możesz zacząć działać.
A teraz moja prośba. Załóż fundację dla niezamożnych artystów, by spełniło się marzenie mojego przyjaciela salezjanina śp. ks. Jana Palusińskiego, człowieka bardzo przeze mnie cenionego – otwartego, radosnego. On sam był twórcą polskiego Sacrosongu!
Z mojego obecnego świata będę Ci dawał znaki i wszystkiego przypilnuję, bo póki co wiem więcej.. Odczytasz je bez problemu, moja w tym głowa.
Dlatego się nie przejmuj. Z jednej strony ja, a z drugiej Ty i dobrze wykształcony Tomasz.
Nasza Rzeczpospolita rozkwitnie. Widzę te zielone połaci łąk, szczęśliwych ludzi. Nasz kraj to zasobna kraina, a kiedy zło go opuści, stanie się rajem. Doczeka tego już Twój syn Tomasz i jego dzieci.
Zostańcie z Bogiem
Twój ojciec, Antoni