Cień uśmiechu

Czerwiec tamtego roku był wyjątkowo upalny. Chociaż z tego powodu ledwo żyła, za wszelką cenę chciała uczestniczyć w nadchodzącym wydarzeniu: niezwykłej mszy za Polskę, odprawianej na barce na Wiśle, niedaleko Wawelu.

Dotarła na miejsce przed czasem i zajęła krzesło ustawione na utwardzonym nabrzeżu. Nie wszyscy wierni siedzieli, część stała na betonowym deptaku. Jej uwagę od razu zwróciły trzy siostry zakonne stojące z tyłu. Dwie niskie, a między nimi trzecia, wysoka, smukła i zielonkawa na twarzy. Spojrzała na nią ze współczuciem.

Po długiej i wzruszającej mszy rozpoczęła się część artystyczna. Nie miała siły w niej uczestniczyć, bo zmęczenie jej nie opuszczało. Podniosła się z krzesła, odwróciła do tłumu i ogarnęła go spojrzeniem, zatrzymując wzrok na postaciach trzech sióstr zakonnych, które stały z dłońmi złożonymi pięknie jak do modlitwy. Dłonie razem, palce skierowane prosto do góry. Jak one tak wytrzymały tyle czasu? – pomyślała.

I wtedy właśnie ta wysoka, smukła, z zielonkawą twarzą uśmiechnęła się do niej ledwie dostrzegalnie. Niewiele więcej niż cień uśmiechu.

Przez najbliższe trzy dni myśli jej krążyły wokół zakonnicy. Kołatało jej w głowie, że ta kogoś jej przypomina.
– Święta Jadwiga! – zorientowała się wreszcie – Święta Jadwiga Królowa Polski, jak ta na nagrobku w Katedrze Wawelskiej!
Przechodziła koło niego wiele razy. To dzieło Antoniego Madeyskego z 1902 roku zachwycało ją niezmiennie. Cała postać, a zwłaszcza twarz świętej była wspaniale wyrzeźbiona w marmurze karraryjskim.

Świątobliwa Królowa Jadwiga to jedna z najpiękniejszych kobiecych postaci naszej historii. To obrończyni i krzewicielka wiary katolickiej. Opiekowała się klasztorami i szpitalami, wspierała ubogich i chorych. Zdaniem najwybitniejszych historyków jest symbolem tego wszystkiego, co w tysiącletniej tradycji polskiej uchodzi za największe. Zawsze miała na uwadze dobro narodu polskiego. Wierny lud to doceniał i w ciągu wieków
darzył ją kultem. Jej dwór był ważnym ośrodkiem politycznymi, kulturalnym i skupiał elitę intelektualną tamtych czasów.
Umarła tuż po porodzie, w wieku ledwie 26 lat.
Przed śmiercią dokonała zapisu swoich kosztownych sukien, klejnotów i złota na odnowienie krakowskiego uniwersytetu. Sama pochowana została z drewnianymi insygniami królewskimi i w pozłacanej koronie wykonanej ze skóry…

Nasza bohaterka nadal snuła swoje rozważania. W swoim życiu spotkała trzy ważne dla niej Jadzie i wszystkie trzy były prawdziwymi aniołami. Lata temu zamieszkała przy ulicy Królowej Jadwigi i nawet przystanek autobusowy, na którym wysiadała, też nosi nazwę Królowej Jadwigi. Tyle zbiegów okoliczności? A może znaki?

Czytaj dalej

Świt w ogrodzie

Wstaje dzień. Drzewa, krzewy i kwiaty pokryte srebrzystą rosą stają się coraz bardziej widoczne.

Po niebie snują się chmurki różowo-niebieskie. Cisza, spokój. To tylko pozory.
Kiedy rośliny po nocy budzą się do życia, przeciągają się rozkosznie, otwierają oczy i zaczynają się rozmowy:
– Jaki piękny dzień, rosa dzisiaj jest wyjątkowo smaczna.
– Dobrze, że Elka nas wczoraj podlała, bo chyba będzie spiekota.
– Czujecie ten słodki zapach wawrzynków? Niesie się po całym ogrodzie. Można się w nim zatracić!
Niestety, nie wszystkie głosy są zadowolone.
– Ale ty stary, pięknie zakwitłeś. Masz takie ogromne złociste kwiaty. Rozjaśniają cały ogród.
-Wypraszam sobie. Nie pamiętam, żebyśmy przeszli na ty. Jestem rzadkością. Nazywam się Miłek wiosenny. Więcej szacunku.
– Ta bezczelna mysz uwiła sobie gniazdo w moich korzeniach, a teraz chodzi wokół mnie taka spokojna  i udaje, że wszystko jest w porządku.
– Czy ta Elka jest mądra? Posadziła cię tak blisko mnie. Przecież ty urosłeś pół metra przez noc. Nie dosyć że ograbiasz mnie z jedzenia i wody, to za chwilę zasłonisz mi słońce i przestanę rosnąć.

Czytaj dalej