Tulipany na Wawelu

Mieszkam już tyle lat w Krakowie i dziwię się, że coraz bardziej kocham to miasto. Myślę, że nigdy mi nie spowszednieje. A kiedy idę na Wawel, jestem w siódmym niebie.
Lubię spacerować zwłaszcza po dziedzińcu, rozpościerającym się zaraz koło Katedry Wawelskiej.
Jego większą część zajmuje ogromny trawnik, nad którym wczesną wiosną pojawiają się chmury białych i różowych kwitnących magnolii.
Trawnik z dwóch stron otaczają długie rabaty kwiatowe. Umiejętnie skomponowane i świetnie pielęgnowane wzbudzają powszechny zachwyt. Również i mój, a na roślinach to ja się znam.

Jak by nie było Wawel to wizytówka Polski. Tu wszystko powinno być piękne.

Na rabatach najwięcej miejsca zajmują byliny, czyli rośliny wieloletnie. Pomiędzy nie dosadzane są rośliny jednoroczne kwitnące bez przerwy przez cały sezon.
Najpiękniej jednak rabata ta wygląda wczesną wiosną. Wtedy zakwitają posadzone grupkami narcyze, oszałamiająco pachnące hiacynty i tulipany.
Ach, te tulipany…

Czytaj dalej

Tulipany na Wawelu

Mieszkam już tyle lat w Krakowie i dziwię się, że coraz bardziej kocham to miasto. Myślę, że nigdy mi nie spowszednieje. A kiedy idę na Wawel, jestem w siódmym niebie.
Lubię spacerować zwłaszcza po dziedzińcu, rozpościerającym się zaraz koło Katedry Wawelskiej.
Jego większą część zajmuje ogromny trawnik, nad którym wczesną wiosną pojawiają się chmury białych i różowych kwitnących magnolii.
Trawnik z dwóch stron otaczają długie rabaty kwiatowe. Umiejętnie skomponowane i świetnie pielęgnowane wzbudzają powszechny zachwyt. Również i mój, a na roślinach to ja się znam.

Jak by nie było Wawel to wizytówka Polski. Tu wszystko powinno być piękne.

Na rabatach najwięcej miejsca zajmują byliny, czyli rośliny wieloletnie. Pomiędzy nie dosadzane są rośliny jednoroczne kwitnące bez przerwy przez cały sezon.
Najpiękniej jednak rabata ta wygląda wczesną wiosną. Wtedy zakwitają posadzone grupkami narcyze, oszałamiająco pachnące hiacynty i tulipany.
Ach, te tulipany…

Czytaj dalej

Prośba

Jest dopiero połowa lutego, a ja nie mogę spokojnie spać pod śniegiem i drżę ze strachu, kiedy uświadomię sobie, co mnie za chwilę czeka.
Do naszej doliny zaczną ściągać tłumy turystów i to w takiej ilości, że żaden z nich chociażby chciał się wywrócić nie da rady, bo natrafi na sąsiada.

Przyjeżdżają, aby podziwiać całe łany moich liliowych rodaków, z woli dobrego Pana Boga zasiedlających zbocza gór wokół doliny. Wiadomo że wtedy, gdy osiągamy swoje największe piękno, w czasie kwitnienia. Wtedy wypuszczamy z ziemi jasnofioletowe kielichy z pomarańczowymi pylnikami. Ach, cóż to jest za widok!
Bajkowy albo rajski, jak kto woli.
Z dala od szlaków moi krewniacy przynajmniej mają cicho i są bezpieczni.
Ja niestety mieszkam blisko schroniska, gdzie na okrągło jest mnóstwo ludzi. Takich jak ja nieszczęśników ma chronić wstążka zawieszona pomiędzy patykami oznaczająca teren, gdzie ludzie nie powinni wchodzić.

Rok temu spotkało nas nieszczęście.

Czytaj dalej

Barwy i zapachy

Kwiatkami zaraziłam się od sąsiada, ogrodnika i kolekcjonera. Właśnie u niego zobaczyłam po raz pierwszy przeróżne odmiany delikatnych irysów amerykańskich podobnych do ogromnych motyli o kwiatach fryzowanych, karbowanych i na dodatek z kontrastowymi bródkami.
Nie miałam śmiałości stale nachodzić go w ogrodzie, więc o zmierzchu kucałam przy ogrodzeniu i patrzyłam, patrzyłam patrzyłam… A potem śniło mi się, że idę pomiędzy łanami irysów, a one łaszą się do moich rąk…
To było około 35 lat temu i od tego czasu zbieram byliny, czyli kwiaty ogrodowe na wiele lat.
Przez mój ogród przewinęła się ogromna ilość gatunków i odmian. Im bardziej były egzotyczne, tym więcej czasu trzeba było poświęcić na ich oswojenie i rozmnożenie. Często, niestety, bez rezultatu.

Czytaj dalej