Anioły

Kilkanaście lat temu wpadła w moje ręce książka z zabawnym podtytułem „Praktyczny podręcznik do kontaktów z aniołami”.
Przeczytałam ją trzy razy. Nie znalazłam w niej niczego niezrozumiałego, dlatego zaczęłam robić medytacje według instrukcji tam zawartej.
Zgodnie z opisem rozpoczęłam przywoływanie aniołów do swojego życia. Wyobraziłam sobie basztę z krętymi schodami. Weszłam na taras widokowy. Tu miałam zobaczyć  światełka na horyzoncie. To miały być anioły. Teraz tylko trzeba było zaprosić je do swojego życia, ale… przypomniałam sobie, że do tego potrzebny jest most, po którym anioły mogłyby przybywać.
Wybudowałam. Marmurowy. Wyłożyłam nawet dywanami . Chciałam im jak najbardziej dogodzić.
Zadowolona zrobiłam medytację raz, a potem drugi. I nic.
Doszłam do wniosku, że nie lubią przepychu. Wobec tego rozciągnęłam most ze sznura. Anioły jako istoty zaopatrzone w skrzydła powinny sobie poradzić.

I rzeczywiście.
Zrobiłam medytację trzeci raz i… się zaczęło!

Czytaj dalej